.

.

niedziela, 21 sierpnia 2016

"Szklany tron"

Autor: Sarah J.Maas

Liczba stron: 520

Liczba rozdziałów: 55

Cytat: -Masz straszne blizny-rzekł cicho.Zabójczyni oparła dłoń na biodrze i podeszła do drzwi garderoby.
-Wszyscy nosimy blizny, Dorian. Jedyna różnica polega na tym, że moje są bardziej widoczne od innych.


Ocena: 6,5/10



Fabuła: Celaena Sardothien odbywała ciężką karę za swoje przewinienia wystarczająco długo, by przyjąć propozycję, z której nie skorzystałby nawet szaleniec: jej dożywotnia niewolnicza praca w kopalni soli nie musi kończyć się dopiero z dniem jej śmierci, jeśli tylko dziewczyna zdecyduje się wziąć udział w turnieju o miano królewskiego zabójcy. To będzie walka na śmierć i życie, ale Celaenie nieobce są tajniki fachu zawodowego mordercy. Jeśli się jej powiedzie, po kilkuletniej służbie na królewskim dworze odzyska wolność. Jeśli nie – zginie z rąk któregoś z przeciwników: złodziei, zabójców i wojowników, najlepszych w całym królestwie. Szanse na pomyślne przejście wszystkich etapów turnieju są niewielkie, ale Celaena nie ma nic do stracenia.


W fabule Szklanego tronu najbardziej urzekły mnie trzy rzeczy:

Pierwszą z nich jest wielowątkowość. Po przeczytaniu opisu spodziewałam się, że wszystko będzie się kręciło wokół turnieju, a tak naprawdę był on jednym z wielu motywów, które pojawiły się w tym tomie. Do rzucić do niego trzeba dworskie intrygi, wątek kryminalny, romans oraz naprawdę ciekawie rozegrane zagadnienie magii, która odbyła w Szklanym tronie znaczącą rolę. 

Drugą z nich jest trójkąt miłosny. Zapewne wielu was jest teraz zdziwionych, ale jak można nie polubić tak subtelnie stworzonego wątku, który nie jest na pierwszym planie, a mimo wszystko potrafi zaciekawić. Często spotykam się z dwoma skrajnościami: Romans albo jest wysunięty na pierwszy punkt, a akcja z chodzi na bok, albo niby coś iskrzy między bohaterami, ale jest to zrobione tak bardzo po macoszemu, że kończąc książkę jestem zła! Osobiście nie cierpię jak autor zaczyna prowadzić jakiś wątek i go nie kończy. 

Trzecią rzeczą jest zakończenie, a dokładnie kilka ostatnich stron, przez, które oniemiałam. 

Czytając Szklany tron bardzo odczułam fakt, że jest to powieść debiutancka. Widać, że autorka przy pisaniu nie miała wystarczającego doświadczenia i wprawy. 

Szklany tron był w dużej mierze schematyczny. Zakończenia można się domyśleć zresztą tak samo jak rozwoju trójkąta miłosnego. Nie wpadłam, jednak na to, kto mordował uczestników turnieju.

Podsumowując fabuła jest ciekawa, ale wykonanie zostawia trochę do życzenia.

                                                                      1/2

Postacie: Są największym atutem tej powieści. 



Celaena polubiłam od pierwszych stron książki. Zaimponowała mi ogromną pewnością siebie. Wiele osób zarzuca jej egoizm, jednak ja lubię bohaterki takie jak Sardothien, ponieważ są one o wiele bardziej interesujące niż „Szare myszki”. 



Sarah J.Maas z kreacją bohaterów poradziła sobie bez problemowo. Wszystkie postacie wraz z tymi epizodycznymi są z krwi i kości. W moim dotychczasowym czytelniczym życiu tylko dwa razy polubiłam cały trójkąt. Pierwszy z nich był w Czerwonej królowej, a drugi w Szklanym tronie. 


Chaol zachwycił mnie swoją tajemniczością oraz dystansem do  Celaena, który w wielu momentach mnie rozbawiał. 

Książe Dorian, który jest najbardziej uroczą postacią w książkach, z jaką miałam do tej pory styczność  skradł moje serce. Nie potrafię tego logicznie uzasadnić, ale on był taki czarujący i kochany, że jeśli Celaena go nie wybierze strzelę focha na autorkę. 
                                                                          2/2


Styl pisania: Tak jak już wcześniej wspominałam w Szklanym tronie jest bardzo odczuwalny fakt, że jest to powieść debiutancka. W sposobie, w jakim piszę Maas też jest to widoczne. 


Prostota języka i skąpość opisów jest sporą wadą.

                                                                          1/2 

Oprawa wizualna:  Dlaczego od patrzenia na okładki książek Sarah. J.Maas muszą boleć mnie oczy?

                                                                           0,5/2

Jak mi się podobało?: Książkę mimo wszystko polubiłam. Jest dobra, ale po tylu ochów i achów spodziewałam się czegoś więcej. 



Z ogromną chęcią przeczytam kolejne tomy, bo historia Sardothien jest wciągająca. Poza tym zastanawiam się czy kolejne części otrzymują te wszystkie brawa słusznie!

                                                                              1,5/2

3 komentarze:

  1. Mi się podobała ta książka, ale przez te wszystkie ahy i echy zawiodłam się i przez to mam gorszą opinię o tej powieści niż powinnam. Bardzo mnie denerwowała również główna bohaterka, którą miałam ochotę zabić i tyle...
    Ciekawa recenzja, szczera i nieprzesadzona. Dobrze, że widzisz wady i zalety :)
    Pozdrawiam
    https://rolakatalog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award :) Więcej informacji na moim blogu.
    Pozdrawiam,
    Marika
    Papierowe Myśli

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja. Szklany Tron jest właśnie wszędzie chwalony i miałam już nawet odpuścić sobie tą książkę, ale dzięki tobie ją chyba przeczytam :D
    Głóna bohaterka z charakterem? Nie ma problemu. No i trzeba poznać trójkąt miłosny bo on też jest ważny :D
    Buziaki :*
    zlodziejka-zapisanych-stron.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń