.

.

poniedziałek, 8 maja 2017

"Porwana pieśniarka"




Autor: Danielle L Jensen

Liczba stron: 431

Liczba rozdziałów: 38

Ocena: 6,5/10 


Fabuła: Od pięciu stuleci trolle nie mogą opuszczać miasta pod ruinami Samotnej Góry. Więzi je klątwa czarownicy. Przez wieki wspomnienia o ich mrocznej i złowrogiej magii zatarły się w ludzkiej pamięci. Niespodziewanie pojawia się przepowiednia o związku, który złamie potężne zaklęcie. W Cécile de Troyes rozpoznano kobietę z przepowiedni. Zostaje więc porwana i uwięziona pod górą. Od pierwszej chwili w podziemnym mieście dziewczyna myśli tylko o jednym – o ucieczce. Trolle, które ją uprowadziły, są jednak inteligentne, szybkie i nieludzko silne. Porwana musi czekać na właściwy moment i stosowną okazję.

"Porwana pieśniarka" jest jedną z nielicznych debiutanckich książek, które mają szczęście osiągnąć sukces. Szał na jej punkcie trwał przy premierze każdego tomu z trylogii, a później ucichał.
Od samego początku byłam sceptycznie nastawiona do tego utworu, ale, gdy szum po wydaniu "Walecznej czarownicy” ustał postanowiłam wreszcie po nią sięgnąć.

Danielle L Jensen otrzymuje ode mnie brawa za niebanalny pomysł. Nigdy nie spotkałam się z książką, w której trolle są głównymi bohaterami. Książki, w której wszystko rozgrywa się w ich świecie.
To jest na plus, jednak zabrakło mi w Trollus życia. Autorka bardzo słabo wykreowała świat, w którym żyją nasi bohaterowie. Trollus jak na tak stare i "doświadczone" miasto, nie ma w sobie nic szczególnego, nic, co by go urzeczywistniło. Na przykład Rifthold ze "Szklanego tronu". Sarah J.Maas zadbała o różne drobiazgi, opisy, dzięki czemu wydawało się czytelnikowi, że to miasto istnieje naprawdę.
L Jensen stworzyła tylko słaby szkic.

"Porwana pieśniarka" jest jak karuzela. Wszystko dzieję się bardzo, bardzo szybko.
Wątki rozwijają się w ekspresowym tempie, przez co są niemożliwie płytkie.
Związek między naszymi bohaterami przeszedł tak szybko od nienawiści do miłości, że zabrakło w nim głębi, uroku typowego dla takich "romansów". Nie zdążyłam wystarczająco poczuć chemię między naszymi zakochanymi, żeby w jakikolwiek sposób zacząć im kibicować.
Poza tym Cecile pogodziła się o wiele za szybko ze swoim stanem. Liczyłam na wrzaski, bunty, walki, a dostałam cukierkowe połączenie "Kopciuszka" i "Pięknej i Bestii".

Muszę wspomnieć, że w "Porwanej pieśniarce" jest trochę humoru, który mnie w zupełności zadowala, ale mogłoby być go więcej. Jest parę żartów na pierwszych 100 stronach, a później jest już tylko słodzenie i rozpacz...

W całej tej historii zaskoczyło mnie tylko zakończenie, które wybiło się poza oczywisty schemat, ale nie jest też jakieś odkrywcze.

 1/2 

Postacie:Polubiłam wszystkich bohaterów, ale nie są oni jakoś wybitnie wykreowani.  

Tristan na początku był całkiem fajny. Zabawny, gadatliwy, ale w późniejszych etapach powieści zrobiła się z niego straszna klucha.

Cecile to w ogóle oddzielny temat. Naiwna, infantylna, nie myśli przez większość czasu, działa bez jakiegokolwiek planu. Mniej lubię już chyba tylko Tris.

Postaci drugoplanowych nie było dużo, poza Marcem nikt nie wrył mi się bardzo w pamięć.


1/2
 
 
Styl pisania: Danielle operuje prostym językiem. Uprzedzam w "Porwanej pieśniarce" nie ma żadnych bogatych opisów, co dla mnie jest wadą, ponieważ liczyłam na plastyczne, klimatyczne opisy Trollus.

1,5/2

Oprawa wizualna: Okładka jest piękna, jedna z moich ulubionych. 
Małe dzieło sztuki.

2/2 



Podsumowanie: "Porwana pieśniarka" jest jednocześnie dobrym debiutem i przeciętną młodzieżówką.
Cała ta książką ma według mnie ogromny potencjał, ale problem jest z tym, że autorka postawiła na wątek miłosny, który jest beznadziejny, jednak wątek fantastyczny przy odpowiednim poprowadzeniu, nie cackaniem się z bohaterami i czytelnikami może być naprawdę wielki. Mam nadzieję, że taki jest i kolejne dwa tomy przeczytam z uśmiechem na twarzy.


1/2







7 komentarzy:

  1. Mimo, iż widzę, że w książce jest sporo mankamentów, a właściwie to jest chyba po prostu niedopracowana, jakby pisana w pośpiechu i przez to niedokładna, to mnie również zaciekawił ten pomysł na fabułę. Raczej szybko po nią nie sięgnę, ale dorzucę sobie do listy, ponieważ zaciekawiła mnie ta niebanalna historia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz to mnie zaskoczyłaś, bo większość recenzji tej książki, które widywałam, była pozytywna :D Jak widać wszystko zależy od gustu. Ja po ten twór już raczej nie sięgnę, chyba że jakimś cudem wpadnie mi w ręce... nie skreślam go całkowicie, bo czuję, że by mi się spodobał, no ale rozumiesz... tyle innych książek... :D
    Pozdrawiam!
    Książkowy Zakątek

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mi przeszkadzało to szybkie pogodzenie się losem przez Cecile, to było troszkę nienaturalne, ale poza tym nie mam zastrzeżeń do tej książki. :) I w sumie bardzo przyjemnie mi się ją czytało.
    Ooo i co do tej całej relacji Tristana i Cecile to równiez się zgadzam - zdecydowanie zbyt szybko i banalnie to się rozwinęło. :/
    Pozdrawiam! :)
    recenzjeklaudii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Przy premierze pierwszej części planowałam się z nią zapoznać! Jednak z czasem, jak wydane zostały wszystkie części to sama nie wiem. Postaram się mimo wszystko poznać tą historię :)
    PS. dołączyłam do grona obserwatorów! :)
    PS2. zapraszam również do mnie: aga-zaczytana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, tak! Mówię tej książce tak i czym prędzej idę jej szukać, gdziekolwiek - biblioteka, księgarnia... Muszę ją przeczytać już :)

    Pozdrawiam,
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie się przedstawienie Trollus spodobało. I, niestety, jest to jeden z nielicznych elementów, które były dobre. Nie miałam problemów z wyobrażeniem sobie miasta wewnątrz góry, z chęcią sama bym tam zawitała. Natomiast ciężko jest mi sobie odtworzyć w głowie chociażby zamek ze "Szklanego tronu", o którym wspomniałaś (aktualnie jestem nieco dalej niż połowa książki). Zgadzam się z faktem, że wątki są płytkie, a relacja Cecile i Tristana... Nie no, to wszystko poszło za szybko!

    OdpowiedzUsuń