.

.

sobota, 20 października 2018

"Ciemno, prawie noc"Joanna Bator - Perełka współczesnej prozy czy zmarnowany potencjał??


Znalezione obrazy dla zapytania ciemno prawie noc

Autor: Katarzyna Bator

Liczba stron: 528

Liczba rozdziałów: 52

Cytat: "Koty nie potrafią płakać, dlatego boli je bardziej"

Ocena: 7/10


Fabuła: Reporterka Alicja Tabor wraca do Wałbrzycha, miasta swojego dzieciństwa. Osiada w pustym poniemieckim domu, z którego przed laty wyruszyła w świat. Dowiaduje się, że od kilku miesięcy w Wałbrzychu znikają dzieci, a mieszkańcy zachowują się dziwnie. Rośnie niezadowolenie, częstsze są akty przemocy wobec zwierząt, w końcu pojawia się prorok, Jan Kołek, do którego w biedaszybie przemówiła wałbrzyska Matka Boska Bolesna. Po jego śmierci grupa zbuntowanych obywateli gromadzi się wokół samozwańczego „syna", Jerzego Łabędzia. Alicja ma zrobić reportaż o zaginionej trójce dzieci, ale jej powrót do Wałbrzycha jest także powrotem do dramatów własnej rodziny: śmierci rodziców, samobójstwa pięknej starszej siostry, zafascynowanej wałbrzyską legendą księżnej Daisy i zamku Książ. Wyjaśnianiu tajemnicy Andżeliki, Patryka i Kalinki towarzyszy więc odkrywanie tajemnic z przeszłości Alicji.

Było to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale jakie obiecujące. Półfinał Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus, nominacja do Gryfia, nagroda Gwarancji Kultury w kategorii „Literatura” oraz wisienka na torcie, perła w koronie nagroda Nike.

Wiem, co możecie sobie pomyśleć "nastawiła się na nie wiadomo co, a teraz jest po prostu rozczarowana", ale nie jest to takie proste.

Uważam "Ciemno, prawie noc" za dobrą książkę, która ma sporo zalet,  ale równie dużo wad.
Jest to dla mnie powieść w sporej mierze niedopracowana.

Pierwsze 180 stron było naprawdę świetne. Historia zapowiadała się ciekawie, akcja była prowadzoną powolną narracją, autorka stworzyła wiejący grozą klimat, sprawnie operowała realizmem magicznym oraz odpowiednio dawkowała napięcie, jednak po tych prawie dwustu stronach coś się zmieniło na niekorzyść. Joanna Bator zaczęła tak przerysowywać całą historię oraz dokładać nieszczęść, jakie jakby się zdawało, oplatają los naszej głównej bohaterki, że to zupełnie przytłoczyło meritum. Zostajemy w tej książce od pewnego momentu zasypywani różnymi historiami: kazirodczy związek, przemoc, zbiorowy gwałt, molestowanie i gwałcenie dzieci, a na sam koniec, już przy rozwiązywaniu się wątku głównego dostajemy bardzo niesmaczny (Delikatnie mówiąc) fragment, który autorka mogła spokojnie ograniczyć do wzmianki. Rozumiem zamysł Bator, żeby wstrząsnąć czytelnikiem, aby pojął, ile zła jest w człowieku, skoro potrafi krzywdzić istoty najmniejsze, zupełnie bezbronne i niewinne, a to zło potem żyje w nich i często przybiera monstrualne rozmiary, a ostatecznie przechodzi na innych. Jednak w tym wszystkim autorka popełniła klasyczny błąd i zapomniała, o starej prawdzie, że śmierć jednej osoby to tragedia, a śmierć tysięcy to statystyka. Przy takim nagromadzeniu przemocy, odbiorca w większości się znieczula i tak właśnie jest przy "Ciemno, prawie noc", sytuacje ostateczne podratowało świetne pióro Bator. 
Analogiczna  sytuacja zachodzi w "Wołyniu" Smarzowskiego, gdzie też mamy ogromne nagromadzenie traumatycznych wydarzeń, ale za to fabuła jest tak poprowadzona, że mimo tego wszystkiego oglądający nie znieczuli się. Będzie za każdym razem wstrząśnięty, a po skończeniu seansu będzie  prze co najmniej kilka dni odczuwał  ogromne przytłoczenie historią jaką poznał. 
U Bator tego nie ma, autorka najzwyczajniej w świecie nie udźwignęła poruszonego przez siebie tematu.

Postacie: W tym wszystkim bardzo dobrze zapowiadający się bohaterowie rozmyli się. Alicja w pewnym momencie po prostu się zacięła. Nie tchnęła  żadnej nowej myśli w fabułę, a wydarzenia, które jakby się zdawało, powinny wywrzeć na nią ogromny wpływ, pozostały dla niej obojętne. I nie mówię, może taki był zamysł autorki, że mimo wszystko z kolejami losu nie tak łatwo wygrać, ale ja w każdym razie tego nie kupuje.

Pan Kukułka poza swoim segmentem nie miał za bardzo, gdzie się wykazać, a szkoda, bo jest to postać ciekawa i myślę, że w późniejszych rozdziałach mogło znaleźć się dla niego bardziej znaczące miejsce.

Marcin przez całą książkę pozostał w dość stereotypowej roli, natomiast reszta pobocznych postaci też nie dostała większej szansy, bo mimo tego, że jest to opowieść o cechach tyczących się całej ludzkości, to autorka skupia się tu na Alicji oraz jej siostrze, których losy mimo śmierci są nadal ściśle ze sobą związane.

Styl pisania:  Język Bator, zwłaszcza na tych pierwszych stronach to była istna perełka. I nie, nie jest to język nie wiadomo jak wysublimowany, ale jest za to tak charakterystyczny, że jedno: Mogę się spokojnie założyć, że za rok czy dwa na samo nazwisko Bator pierwsze co mi przyjdzie do głowy to właśnie język, a dwa dla samego stylu warto tę książkę przeczytać.

Podsumowanie: Ostatecznie jest mi przykro, bo to jest dobra pozycja, ale po prostu czuje się, że i w samej historii i w samym piórze autorki drzemie znacznie większy potencjał.

11 komentarzy:

  1. Opis obiecujący, ale niestety nie jest to ksiazka dla mnie. Jestem wyczulona na zbyt duze nagromadzenie problemów, nie lubię tego, jest to prostu nierealne i nienaturalne, a rzadko kiedy jest dobrze wprowadzone.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z autorką jeszcze nie miałam przyjemności się poznać, ale mam w planach, choć nie wiem czy rozpocznę od tej pozycji czy może od "Purezento" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam (i nie tylko ja), że Purezento to najsłabsza książka pani Bator. Polecam, co innego na początek. Świetna jest np. "Piaskowa Góra".

      Usuń
  3. Ja straram się teraz czytać więcej książek polskich autorów i książki Joanny Bator są na mojej liście. Opis pierwszej połowy brzmi ogromnie zachęcająco, niestety, druga połowa już troszkę mniej... Może zacznę moją przygodę z Panią Bator od innej pozycji ;) E.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ksiązka niestety nie w moich klimatach, ale recenzja super! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Po tę książkę raczaj nie sięgnę, gdyż nie jest ona w moich klimatach i prawdopodobnie bardzo bym się z nią męczyła.
    Pozdrawiam, Girl in books

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba nie przeczytam.Nie lubię czytać książek, w których przedstawia się krzywdę dzieci. Na takie rzeczy jestem zbyt wrażliwa. Nie lubię takich opisów. Jednak podoba mi się,że piszesz o książkach szczerze to, co myślisz.

    OdpowiedzUsuń
  7. OOO! Ja tę książkę uwielbiam i polecam każdemu, szkoda, że Ciebie rozczarowała. Mnie się nie podobało tylko zakończenie z bieganiem, ale reszta mnie zachwyciła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciężko coś stwierdzić. Myślę, że koniec końców sięgnęłabym po nią. Choć staram się unikać ostatnio przykrych tematów.
    Pozdrawiam Kinga:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z jednej strony ciekawi mnie ta książka, z drugiej chyba za słabo, by po nią sięgnąć. Na razie odpuszczę.

    Pozdrawiam,
    Książkowa Przystań

    OdpowiedzUsuń