.

.

czwartek, 27 czerwca 2019

"Zapiski oficera Armii Czerwonej" Sergiusz Piasecki - Kiedy miało być śmiesznie, a wyszło tragicznie

Okładka książki Zapiski oficera Armii Czerwonej


Autor: Sergiusz Piasecki 

Liczba stron: 172

Cytat: "Noc była czarna jak sumienie faszysty, jak zamiary polskiego pana, jak polityka angielskiego ministra."

Ocena: 3/10


Fabuła: Lejtant Armii Czerwonej Michaił Zubow jest typowym produktem sowieckiej propagandy. Bezgranicznie wierzy w socjalizm i ojca narodu-Stalina. Jako dzielny żołnierz ZSRR, we wrześniu 1939 rusza z bronią w ręku w kapitalistyczną Polskę, aby swych uciskanych przez krwiopijczych burżujów, braci proletariackich uwolnić. 


Powiedzieć, że jestem zawiedziona to mało, powiedzieć, że Piasecki zupełnie, nie wykorzystał potencjału drzemiącego w tej satyrze, to nadal mało. "Zapiski" to przykład tego, że gdy autor idzie na skróty to nigdy nic dobrego z tego nie wynika. 

"Zapiski" zaczynają się dobrze, a nawet świetnie. Piasecki stworzył, jedno z najlepszych początku powieści, nie tylko polski, a nawet światowych. Ogólnie to 2/3 pierwszej połowy są świetne. Poznajemy głównego bohatera. Człowieka, zupełnie nieokrzesanego, niewykształconego, głupiego, który za to ma ogromne mniemanie o sobie. Jako osoba bezgranicznie wierząca w to, co mówi władza, dziwi się, że w Polsce można kupować chleb bez ograniczeń, że wszyscy chodzą w porządnych butach, że dzieci w szkołach i robotników w pracy nikt nie katuje. 

Piasecki wszedł w umysł takiej osoby i całkiem sprawnie pokazuje nam, jak bardzo osoba, która od dziecka była ze wszystkich stron otoczona propagandą, ma problem, aby samodzielnie myśleć. Wyjść poza wtłoczone schematy. To właśnie jest ciekawe. To było śmieszne. Tylko  niestety, autor, zamiast skupić się na tym, poszedł na łatwiznę. 
Zamiast inteligentnej satyry na ZSRR, otrzymaliśmy nie groteskową, powiastkę żerującą na stereotypach. 

II Rzeczypospolita jawi się nam jako raj na ziemi, pełen miłych, dobrych, wierzących, pomocnych, inteligentnych obywateli. Gdzie problemy gospodarcze i społeczne, na tle różnic narodowościowych, religijnych i majątkowych nie istniały. Rozumiem to, że Sergiusz Piasecki pisał to na emigracji w Anglii i był stęskniony za przedwojenną ojczyzną, ale po osobie z jego życiorysem, która bardzo dobrze znała tę ponurą część II RP, mam prawo oczekiwać większego realizmu. 

Obok cnotliwych Polaków, przewijają się postacie Rosjan. Każda z nich, tak samo, jak pan Zubow jest głupia, niekulturalna, ma problemy z higieną i z wszami, czyta  i ogląda, jedynie literaturę oraz filmy propagandowe, w które bezgranicznie wierzy. Jest agresywny i wybuchowy, nie ma za grosz szacunku do innych ludzi, oczywiście poza  wyższej rangi wojskowymi i towarzyszem Stalinem. Swoje lekceważenie do burżujów okazuje na każdym kroku. Dużo osób to, oczywiście śmieszy, mnie niezbyt. Jestem zdania, że satyra im bliższa jest rzeczywistości,  tym jest lepsza. Świetnym tego przykładem są nasze polskie "Alternatywy 4", które są śmieszne nie dlatego, że pokazują PRL jako brud, smród i zacofanie, gdzie każdy urzędnik i partyjniak to idiota, a wszyscy inni tylko kombinują jak by tu kogoś okraść, czy w inny sposób mu zaszkodzić. Tylko zaprezentował rzeczywistość, z odpowiednio wyolbrzymionymi absurdami tego okresu. Bareja ani na moment, nie popadł w przesadyzm. Był subtelny, a tego właśnie Piaseckiemu zabrakło.

Z  Piaseckim mam jeszcze ten problem, że jest niekonsekwentny. Od początku kreuje nam postać człowieka z wypranym mózgiem. Produkt doskonały komunistycznej propagandy i zupełnie zaślepiony kultem jednostki. Po czym ów produkt, z powodu niesprawdzonej informacji, całą swoją wiarę  w Jedynego Wodza porzuca, uważając go za zdrajcę. Od razu przypomniał mi się fragment "Wojna nie ma w sobie nic kobiety", kiedy jedna z opowiadających tam kobiet, mówi, że kiedy towarzysz Chruszczow wygłosił swój referat, trzy dni spędziła w łóżku, nie mogąc dojść do siebie. Nie jest to odosobniony przypadek, ludzie z powodu utraty ideału jakim był Stalin, często załamywali się nerwowo. Piasecki, jednak wybrał ponownie drogę na skróty. 

Co do zakończenia, to z całym szacunkiem dla autora, ale poleciało mi tu tanią rusofobią. Powiedzieć tu mogę tyle: Ot, niewdzięczna ruska swołocz. 

Podsumowując, ta książka mnie zmęczyła. Mimo niewielkiej objętości i lekkiego, przyjemnego pióra, ostatnie strony już kartkowałam, bo Piasecki do znudzenia się powtarza, a kreacja Miszki im dalej w las, tym coraz bardziej denerwująca. 





20 komentarzy:

  1. Hmmm, po Twoim opisie jeszcze zastanowię się, czy sięgać po książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy temat. Szkoda, że taka kiepska książka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie klimaty w literaturze, ale po tę książkę raczej nie zamierzam sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że jakoś bym przełknęła te minusy. Lubię takie satyry, wiec przeczytam z chęcią.

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej nie moje klimaty. Dlatego sobie odpuszcze

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie historyczne książki mnie odrzucają, mam do nich uraz jeszcze z czasów szkoły

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko, że to satyra, nieudana co prawda, ale jednak satyra, a nie książka historyczna;)

      Usuń
  7. Szkoda, że książka okazała się taka słaba, bo zapowiadało się całkiem nieźle. Sama bym sięgnęła, ale po Twojej recenzji już wiem, że odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba nie do końca ogarniasz jakim bohaterem jest Miszka. Tu nie chodzi o człowieka z wypraną głową, tu chodzi o cwaniaczka z osobowością autorytarną. Autorytarną, bo zawsze musi mieć guru, przywódcę godnego wielbienia. Cwaniaczka, bo w zależności od własnego położenia jest w stanie wymienić jedno guru (i potępić) na inne, przy czym samego siebie przekonać, że to słuszne.

    Moim zdaniem, to najlepsza - obok Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy - powieść Piaseckiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie jest satyra, grubą krechą napisana. Przez pryzmat tego postrzegam Miszkę, które jest w tym świetle niekonsekwentny.

      Usuń
  9. Po tę książkę i tak nigdy bym nie sięgnęła, bo nie są to moje klimaty. Zapewne już na samym początku bym się nudziła. Dobrze jednak siedzieć, że ta książka i tak nie jest warta przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  10. A już wyczuwałam coś, co mogłabym śmiało przeczytać w wolnej chwili. No nic, mówi się trudno i żyje się dalej. A Tobie współczuję, że się tak zawiodłaś.

    OdpowiedzUsuń
  11. A miałam nadzieję na dobra lekturę. Cóż nie można mieć wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
  12. Po twojej recenzji kompletnie nie mam ochoty na tę książkę. Słyszałam trochę o tej książce i naprawdę miałam nadzieję, że to będzie kawałek dobrej literatury a tu taki klops :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Ok ie sięgać po tego typu książki ale po twojej recenzji... raczej po ta pozycję nie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie przepadam za książkami historycznymi.

    OdpowiedzUsuń
  15. Książki historyczne to niestety nie moja bajka. Przykro mi, że i tobie nie przypadła do gustu tak jak początkowo zakładałaś.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie jest to niestety moja książkowa bajka dlatego odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Po taką lekturę to może sięgnę na jesień lub zimę. Aktualnie celuję w lekki, orzeźwiające książki. W końcu mamy wakacje.

    OdpowiedzUsuń
  18. Szkoda, że autor nie wykorzystał potencjału tej książki i że się zawiodłaś. Ale dzięki za szczerą opinię, bo przynajmniej wiem, czego mam unikać.

    OdpowiedzUsuń