Dzisiaj opowiem wam jak bardzo nie cierpię "Igrzysk śmierci"!
1. Płytcy bohaterowie
Każdy bohater w tej trylogii ma określone góra trzy cechy: Katniss jest introwertyczką, Peeta jest wrażliwy, lubi gotować i jest zakochany w Katniss, Gale jest odważny oraz jest przyjacielem Katniss (?), Prim jest delikatna i chce być lekarzem, Finnik jest przystojny i odważny.
Żadnego głębszego portretu psychologicznego.
2. Przynudzanie na początku
Na początku "Igrzysk", "Pierścienia" oraz przez pół "Kłosogłosa" można przysnąć z nudów. Nie dzieje się absolutnie nic. Mamy tylko opisy tego jak Katniss stara się unikać otoczenia.
3. Dramatyzowanie
3. Dramatyzowanie
Połowo trylogii "Igrzysk śmierci" to tak naprawdę sztuczne robienie dramy.
Zamiast skupić się na akcji, skupiamy się na nic nie wnoszących, nieposiadających głębszego znaczenia monologów Katniss na temat tego jak w tym Panem jest niedobrze, i jak to wszyscy mają okropne życie.
4. Mało wciągająca
Szczerze powiedziawszy wciągnęłam się tylko przy drugiej połowie "W pierścieniu ognia".
"Igrzyska śmierci" doczytałam do końca, ponieważ chciałam sprawdzić o co chodzi w tym całym hype na tę książkę, a "Kosogłos" przeczytałam tylko ze względu na to, że po pierwsze był w moim bookathonowym wyzwaniu, a po drugie nie lubię zostawiać nie dokończonych serii.
5. Niewystarczająco rozwinięty świat
Wiemy, że Panem jest podzielone na dystrykty. Wiemy czym zajmuje się co poszczególny dystrykt, ale dlaczego do tego doszło, dlaczego Kapitol dostał pełnie władzy oraz co dzieje się na świecie już nie wiemy, a jest to dla mnie ogromny minus. Bardzo nie lubię, gdy świat w książce jest tak pobieżnie wykreowany. Czuje się wtedy tak, jakby autor rzucał mi ochłapy zamiast dać całość.
6.Zmarnowanie potencjału postaci prezydenta Snowa
Snow jest świetnym przykładem tego jak w wielu książkach antagonistów sprowadza się jedynie do roli okazywania zła oraz ewentualnie błyskania inteligencją czy też elokwencją.
Suzanne Collins odpuściła sobie rozwinięcie tej postaci. Nie podjęła nawet próby, aby przybliżyć nam motywy tego bohatera, jego przeszłość czy cokolwiek innego z nim powiązanego.
7. "Kosogłos"
4. Mało wciągająca
Szczerze powiedziawszy wciągnęłam się tylko przy drugiej połowie "W pierścieniu ognia".
"Igrzyska śmierci" doczytałam do końca, ponieważ chciałam sprawdzić o co chodzi w tym całym hype na tę książkę, a "Kosogłos" przeczytałam tylko ze względu na to, że po pierwsze był w moim bookathonowym wyzwaniu, a po drugie nie lubię zostawiać nie dokończonych serii.
5. Niewystarczająco rozwinięty świat
Wiemy, że Panem jest podzielone na dystrykty. Wiemy czym zajmuje się co poszczególny dystrykt, ale dlaczego do tego doszło, dlaczego Kapitol dostał pełnie władzy oraz co dzieje się na świecie już nie wiemy, a jest to dla mnie ogromny minus. Bardzo nie lubię, gdy świat w książce jest tak pobieżnie wykreowany. Czuje się wtedy tak, jakby autor rzucał mi ochłapy zamiast dać całość.
6.Zmarnowanie potencjału postaci prezydenta Snowa
Suzanne Collins odpuściła sobie rozwinięcie tej postaci. Nie podjęła nawet próby, aby przybliżyć nam motywy tego bohatera, jego przeszłość czy cokolwiek innego z nim powiązanego.
7. "Kosogłos"
Z tą książką jest ten problem, że Suzanne Collins musiała sobie w połowie uświadomić, że napisała ponad 150 stron niczego i musi jakoś domknąć trylogię, więc wymyśliła całkowicie beznadziejny pomysł na jej zakończenie, który kończy się niepotrzebną śmiercią kilku osób, a z którego tak naprawdę nic nie wynika.
Jest mi lżej na sercu, że wreszcie mogła dać upust swojemu niezadowoleniu:) Napiszcie mi czy się ze mną zgadzacie, czy też nie oraz swoje własne zdanie na temat "Igrzysk śmierci"?
Nie czytałam nigdy "Igrzysk śmierci". Możliwe, że w niedługim czasie pożyczę je od przyjaciółki. Szczerze mówiąc nie ciągnie mnie do tych książek, ale chciałabym zrozumieć czym jest ten zachwyt spowodowany.
OdpowiedzUsuńA mi mimo wszystko podobała się ta trylogia :)
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się chyba z żadnym z Twoich powodów.
OdpowiedzUsuńMoże nie widzisz głębi postaci, bo nie chciałaś ich zobaczyć?
W "Igrzyskach" nie widać wszystkiego na pierwszy rzut oka - trzeba zajrzeć głębiej i samemu coś zobaczyć. Autorka nie podaje wszystkiego "na tacy".
Pozdrawiam,
Posy z bibliotekaamarzen.blogspot.com
Nigdy nie czytałam tej trylogii, ale wiem na pewno, że tego nie zrobię. Utwierdziłaś mnie w tym, że nie warto. Oglądałam filmy, które okropnie mnie nudziły albo irytowały. Najwidoczniej nie znalazłam w nich tego "czegoś", co zachęciłoby mnie do sięgnięcia po książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
mariadoeseverything.blogspot.com
Z kilkoma się nie zgadzam, ale wiele jest trafionych w samo sedno! Tak jak "Igrzyska śmierci" bardzo mi się podobały, ""W pierścieniu ognia" trochę mniej to "Kosogłos" uważam, że był... beznadziejny, tak naprawdę... Tak nudny i monotonny, że myślałam, iż zasnę! A postaci Katniss bardzooo nie lubię!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapisane w słowach
Jako że jestem fanką "Igrzysk śmierci", nie zgodzę się z niczym, co napisałaś. Jednakże rozumiem, że każdy ma prawo do własnego zdania i pozostaje mi tylko żałować, że Tobie trylogia Suzanne Collins nie przypadła do gustu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nową recenzję, Patty z pattbooks.blogspot.com