.

.

czwartek, 23 sierpnia 2018

"Młyn do mumii" Petr Stančík - czeski kryminał z jedzeniem w roli głównej

Znalezione obrazy dla zapytania młyn do mumii

Autor: Petr Stančík

Liczba stron: 341

Liczba rozdziałów: 52

Cytat: "w czasach, kiedy Niemcy jeszcze porozumiewali się na drzewach bekaniem, Czesi już pisali wiersze."

Ocena: 7/10 


Fabuła: Nadchodzi nowy rok. Kiedy praski Orloj wybija północ, odkryta zostaje bestialska zbrodnia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi ekscentryczny komisarz Durman. 

Czy jego nietypowe metody doprowadzą do ujęcia sprawcy? Jak powstrzymać mordercę, który zawsze o krok wyprzedza policję? I czym jest tajemnicze Ordo Novi Ordinis?


"Młyn do mumii" Petra Stančíka wbrew opisowi od wydawcy nie jest kryminałem, więc jeśli ktoś, po opisie, spodziewa się historii ala Sherlock Holmes osadzonej w Pradze, a nie w Londynie to srogo się zawiedzie. 
Wątek kryminalny jest dopiero na drugim, a nawet trzecim planie. Nasz główny bohater, poświęca bardzo mało czasu nad rozwiązaniem zagadki tajemniczych morderstw. Znacznie bardziej frapuje go jedzenie, jego ukochana narzeczona oraz odwiedziny w domu uciech. 
Ostatecznie cała sprawa z morderstwami wycieka, kiedy autor chce popchnąć fabułę do przodu, albo wprowadzić jakiś nowy wątek. Wtedy komisarz Durman przypomina sobie o pracy i przypadkiem wyruszając w pościg, za uciekającym podejrzanym jest świadkiem czy raczej uczestnikiem zupełnie nadprzyrodzonej sytuacji, która jest jedynym dużym mistycznym wątkiem w "Młynie do mumii". 

Thrillerem powieść Stančíka też nie jest, bo jedyne co jest w niej strasznego, to wyjątkowo wymyślne sposoby mordu jak np. zakopanie ofiary żywcem pod  brukiem miasta. 

Natomiast tym, co zgadza się zupełnie, ze sloganem z okładki jest jedzenie. "Jednak najpierw pozwolił sobie zjeść na obiad w restauracji hotelu tutejszy specjał - znaną w całej okolicy roladę drobiową. To skrzydlate danie powstawało tak, że do wypatroszonego indyka wkładano gęś, do niej kaczkę, a do niej jeszcze przepiórkę, a przestrzenie między ptakami wypełniano czterema różnymi nadzieniami - z indyczych, gęsich, kaczych i przepiórczych jaj. Całość potem przez dwa dni wędzono powoli nad bukowym dymem. Do plastrów rolady, które swoimi warstwami przypominały Durmanowi wypolerowane jaspisy z kaplicy świętego Krzyża w zamku Karlsztejn, podawano drobne kluski ziemniaczane, dla wyraźniejszego smaku gotowane w wywarze z kury.Ucztę komisarz zakończył szczególnym, acz wielce wysublimowanym deserem - pieczoną słodką kiełbaską wypełnioną wieprzową krwią, mieloną wątróbką, piernikiem i marcepanem." Sceny erotyczne są pisane z podobną fantazją i polotem.  


Podobne opisy czy to jedzenia, czy seksu, choć już trochę mniej rozbudowane w porównaniu z powyższym, znajdziecie  co kilka stron, poprzeplatane z makabrycznymi opisami zwłok. Estetyzm i turpizm są tu idealnie wyważone i zespolone w doskonałą całość. 

Petr Stančík, nie zapomniał wpleść też wielu historycznych smaczków od premiery Brandenburczyków w Czechach, przez niezwykłe czeskie osobistości jak poeta Jan Neruda, kompozytor Smetana czy pokazany w typowy dla siebie sposób Leopold von Sacher-Masoch.

Akcja "Młynu do mumii" jak już zdążyliście zauważyć,  jest powolna, bez porywających zwrotów akcji. Mimo tego wciągnęłam się w przedstawioną przez Stančíka historię. Powodów jest kilka i każdy z nich przedstawię w dalszej części recenzji.  

Pierwszym z nich jest zdecydowanie humor. Cudowny czeski humor, który obok upodobań kulinarnych i życia łóżkowego Durmana jest głównym członem powieści, równie często spotykanym. Mało kto nie zaśmieje się nad brawurową i pełną odwagi sceną pościgu podejrzanego przez obżartego komisarza Durmana, czy też nie parsknie śmiechem, gdy dowie się, do czego pewnemu mężczyźnie, potrzebne są poszewki. 

Najwięcej uroku "Młynowi do mumii" dodaje Praga. Opisów tego niezwykłego miasta podczas lektury nam nie zabraknie, choć mogłyby być bardziej drobiazgowe. Mimo tego klimat czeskiej stolicy został według mnie fantastycznie oddany. 

Postacie: Oprócz komisarza Durmana mamy wielu drugoplanowych i pobocznych postaci. Ani oni, ani nasz główny bohater nie ma oszałamiającego portretu psychologicznego. Wiemy o nich tyle ile nam potrzeba wiedzieć. Na podstawie skąpych informacji oraz ich zachowania w co poniektórych sytuacjach jesteśmy w stanie stworzyć w naszej głowie ich obraz. Jaki miej więcej, mają charakter oraz jak będą zachowywać się, kiedy zostaną postawieni  w konkretnej sytuacji. 
Nie jest to w żadnym razie wada, jakby mogło się wydawać. Podczas czytanie tego kompletnie nie dostrzegamy. W żaden sposób nie zuboża to lektury. 
Postacie zdecydowanie zaliczam do plusów, ponieważ są na swój sposób czarujący. 

Styl pisania: Kolejny atut "Młyna do mumii" to kunsztowny i wyrafinowany język Petra Stančíka. 
Przebogaty, estetyczny, humorystyczny sposób, w jaki został napisany "Młyn do mumii" sprawił, że nie mogłam się oderwać od czytania, bo było to niezwykle przyjemne doświadczenie. 
Mimo drobiazgowej maniery pisania czytało mi się lekko i szybko. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że nawet dla samego języka warto zapoznać się z tą czeską powieścią. 

Oprawa wizualna:   Okładka jest prześliczna. Piękno i brzydota idealnie połączone. 

Podsumowanie: "Młyn do mumii" podobał mi się z wielu względów i bardzo żałuję, że w Polsce nie wydano innych powieści Petra Stančíka, jednak zdaje sobie sprawę, że wielu osobom ta powieść nie przypadnie do gustu, o czym świadczy niska ocena na LC, przez którą boli mnie serce, ale jest to na tyle specyficzna książka, że jestem w stanie to zrozumieć. 
Ostatecznie żywie nadzieję, że kogoś zachęciłam po sięgnięcie po tę pozycje. 

19 komentarzy:

  1. Okładka jest genialna! Odstrasza i przyciąga zarazem! Nie wiem sama czy dam jej szansę, ponieważ nie jest w moim guście, ale zapiszę tytuł. Może kiedyś jako odskocznia?

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale okładka jest cudowna <3

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydawnictwo świetnie się spisało pod tym względem <3

      Usuń
  3. Brzmi ciekawie, może kiedyś się skuszę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że spodoba się równie dobrze jak mnie

      Usuń
  4. Książka niekucharska, gdzie jedzenie gra główną rolę? Chyba coś dla mnie. XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacyjna książka ☺
    Kilka miesiacy temu pisałam o niej na swoim blogu
    ale ujęłam temat trochę inaczej.
    Zapraszam do porównania I wymiany poglądów - http://czytamiznikam.blogspot.com^

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka jest straszna. Nie wiem czy ta książka jest dla mnie. Połączenie brutalnych morderstw + delegowanie się jedzeniem. Dla mnie osobiście trochę chore połączenie. Nie ujmuje aautorowi, szanuję go za odwagę. Ale na razie spasuje. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam dotąd o tej książce i chyba wolę kryminały w tradycyjnym wydaniu, ale kto wie, może kiedyś się skuszę i przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje mi się, że ta książka mogłaby mnie zaciekawić. Interesują mnie tematy psychopatów, a ta książka wpasowuje się w klimat. Musze się nią zainteresować :D
    Pozdrawiam :)
    Klaudia z http://czytaniejestmagiczne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem, czy ten trupizm mnie przekonuje... Kryminały lubię, ale zbyt wyraziste opisy zwłok już nie. Dużo słyszałam o tej książce, być może na nią się kiedyś skuszę, ale jeszcze nie teraz.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kryminały, a tym bardziej opisy zwłok nie są dla mnie. Mam słabe nerwy, a ta książka mogłaby mnie zniechęcić jeszcze bardziej do kryminałów. Zostawiam te książki dla miłośników.

    OdpowiedzUsuń
  11. Osobiście nie przepadam za literaturą tego typu - zwłoki, mordy itp. ale powoli zaczynam się na nią otwierać. Wprost przepadam za to za czeskimi pisarzami, więc mimo wszystko - z ogromną chęcią zapoznała bym się z tą książką! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kryminały niezbyt mnie interesują, więc po ten raczej nie sięgnę, chociaż wydaje się on ciekawy.
    Pozdrawiam, Girl in books

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetna recenzja! Nacięłam się ostatnio na kryminał, który miał mieć świetną akcję, a było jej w nim tyle, co kot napłakał. Fakt, że tu jest podobnie, trochę mnie zniechęcił. Mimo to po twojej opinii czuje się na tyle zachęcona, że zapamiętam tytuł i może kiedyś po niego sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Twoja opinia jest bardzo kusząca! Myślę, że może kiedyś uda mi się po nią sięgnąć ;D ale nie będzie to najbliższa przyszłość.

    www.zycieblondynki.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń