.

.

sobota, 2 lipca 2016

"Sprawa Niny Frank"



Autor: Katarzyna Bonda

Liczba stron: 412

Liczba rozdziałów: 38

Cytat: "Cały cud życia polega na tym, że wszystko, co ważne, zdarza się w najmniej oczekiwanym momencie. Dlatego trzeba cenić teraźniejszość, a z przeszłości wyciągać mądre wnioski."

Ocena: 9/10

Fabuła: Profiler policyjny Hubert Meyer zostaje wysłany do miejscowości Mielnik na Bugiem. Ma stworzyć portret psychologiczny mordercy najpopularniejszej aktorki polskich serialów - Niny Frank. Uwielbiana głównie z roli zakonnicy Joanny, ale nieliczni wiedzą, że do wyidealizowanej postaci mniszki jest jej daleko. O licznych aferach, kochankach, skandali oraz dwuznacznej drogi do kariery Hubert będzie starał się poznać przyczyny, jakimi kierowały przestępcę w trakcie popełniania zbrodni. 

Katarzyna Bonda do rodzimej literatury kryminalnej wprowadziła nowego bohatera – psychologa śledczego. „Sprawa Niny Frank” zapoczątkowuje cykl „Hubert Meyer”. 

Akcja książki płynie spokojnie od samego początku do końca. Nie jesteśmy zasypywani masą niepotrzebnych postaci i informacji. 

Autorka poza ukazaniem śledztwa Meyera wplata w fabułę, co parę rozdziałów dość duże fragmenty pamiętnika aktorki. Dzięki temu poznałam bardzo smutne nastoletnie, a później też dorosłe życie bohaterki. Czytając każdy rozdział z jej pamiętnika zaczęłam typować mordercę(, który okazał się zupełnie inną osobą) 

Pani Bonda pokazała w tej książce talent do wpuszczania czytelników w kanał. Serwuje nam kilku podejrzanych pokazuje, dlaczego każdy miałby to zrobić, a na końcu mordercą zostaje osoba, którą nikt nie podejrzewał. Nie powiem ktoś mógł się domyśleć, kim jest sprawca, ale ja na to nie wpadłam, dlatego tą książkę czytało mi się tak przyjemnie. 


Jedyne, co mi nie pasowało w fabule było zakończenie. Nie wiem, o co chodziło autorce, gdy pisała te ostatnie rozdziały. Nie były one według mnie potrzebne. Mogła je sobie odpuścić.
                                                    1,5/2


Postacie:  Głównego bohatera Huberta Meyera bardzo polubiłam, ale go nie pokochałam. Autorka stworzyła wokół niego taką otoczkę tajemniczości. Przynajmniej ja to tak odczułam. Dostajemy dużo wiadomości na temat jego problemów osobistych. Dowiadujemy się, dlaczego został profilerem, dlaczego się ożenił, ale poza tym Hubert wydaję się trochę sztywny. Miałam czasami wrażenie, że autorka go nie wykreowała tak jak powinna. Mam nadzieję, że w następnych tomach ulegnie to poprawie. 



O wiele lepiej pisarce wyszła Nina Frank. Poznajemy ja tylko z rozmów, nagrań oraz prowadzonego przez nią pamiętnika jej nieźle pokręcony życiorys wydawał się bardzo realistyczny. Zdawało mi się, że czytałam o prawdziwej osobie, a niewymyślonej. Za tą postać Katarzynie Bondzie należął się Brawa! 



Poboczne postacie takie jak Kula polubiłam, a o dwóch wróżbitach rozpisywać się nie będę, ale uwierzcie nieźle się uśmiałam nad sceną z nimi i Hubertem.



Jedynymi bohaterami, których nie polubiłam była żona Meyera oraz Mariola. Nie będę spoilerować, ale ich zachowanie wobec Huberta było skandaliczne.

                                                  1,5/2



Styl pisania: Nie mam tutaj żadnych zastrzeżeń. Do książki został dobrany idealnie prosty język, który powinien zadowolić odbiorców.
                                                 2/2

Oprawa wizualna:  Okładka bardzo mi się podoba. Zresztą tak samo jak reszta tomów z tej serii. Jedyne, co mnie ciekawi to, dlaczego na niej są okulary?
                                                   2/2



Jak mi się podobało?:"Sprawa Niny Frank" przeczytałam w trzy dni! Po raz pierwszy zdarzyło mi się, że po postawieniu książce wysokich wymagań nie zawiodłam się. Jest to jedna z lepszych powieści, które w tym roku przeczytałam.

                                             2/2



Po przeczytaniu tej recenzji nie siedźcie w domu. Lećcie do księgarni, albo tak jak ja do biblioteki weźcie tę książką i ją pokochajcie!



1 komentarz:

  1. O kurczę! Książka zmuszająca do przemyśleń :) Bardzo podoba nam się ten cytat na początku :) Jest życiowy i taki prawdziwy. Nie możemy czegoś oczekiwać na już. To co najpiękniejsze (np.miłość) przyjdzie w najmniej oczekiwanym czasie, a nawet miejscu :) Genialna recenzja ;3 Pozdrawiamy i ślemy buziole :))

    OdpowiedzUsuń