.

.

piątek, 4 grudnia 2020

Criminal: France, Spain i German, czyli średnio, słabo i fantastycznie

 



"Criminal" to netfliksowy europejski cykl produkcji kryminalnych. Jak na razie za sobą mamy pierwszą serię składająca się na cztery miniseriale w wariancie hiszpańskim, francuskim, niemieckim i brytyjskim. Obejrzałam chwilowo  wersję francuską, hiszpańską i niemiecką. Do brytyjskiej  jakoś mnie nie ciągnie...

Wszystkie te produkcje łączą się ogólnym konceptem fabularnym. W każdym z tych trzech odcinkowych miniseriali stajemy się świadkami policyjnych przesłuchań. Przyglądamy się z bliska  pracy funkcjonariuszy i poznajemy mniej lub bardziej brutalne sztuczki psychologiczne używane, aby wyciągnąć od podejrzanego prawdę. 

O ile sam koncept jest ciekawy, zwłaszcza dla ludzi lubiących psychologię lub interesujących się pracą policji, tak z wykonaniem jest dość średnio. 

Zaczęłam oglądanie "Criminal" od produkcji francuskiej. I to, co na początku warto o niej powiedzieć, to to, że troszeczkę potwierdza pewien stereotyp  o Francuzach. Otóż wszystkie trzy odcinki swoją oś fabularną opierają na miłosno-erotycznym aspekcie człowieka. Zdrada, ukrywany romans, przygodny seks oto pośrednie lub bezpośrednie przyczyny, które sprawiły, że główni bohaterowie wylądowali na komisariacie. Ciekawi mnie jedynie czy ten zabieg był umyślny...

Pomijając, jednak to ogólnie ten miniserial oceniłam na pięć gwiazdek na dziesięć. Wszystkie te odcinki miały ciekawy pomysł na fabułę, nawet ten transo-homo wątek z trzeciego odcinka. Reżyserowi i scenarzyście udało się sprawnie po prowadzić wszystkie wątki oraz rozłożyć napięcie. Przez co nie miałam sytuacji, że po dziesięciu minutach przeżywałam lekki mini zawał z powodu rozemocjonowania, a po kolejnych piętnastu usypiała z nudów. 

Gra aktorska trzymała przyzwoity poziom. Rozbawiła mnie trochę kreacja głównej żeńskie postaci, która jak dobrze pamiętam jest szefem zespołu. Młodziutka, ładna blondynka, ubierająca się dość po męsku i zachowująca się, jak taki stereotypowy szef-mężczyzna.

W ostateczności Criminal: France jest dość miałkim i ugładzonym serialem. Niby w pierwszym odcinku mamy do czynienia z zamachem terrorystycznym, ale wokół tego tematu zrobiono ładne kółko, byle by nie powiedzieć nic kontrowersyjnego. Drugi odcinek podobnie. Żadnych kontrowersji, a oś fabularna opiera się na schematach. Ona twarda jak skała, zimna jak lodowiec, nie pierwszej młodości biznesmenka i on młody, budowlaniec o południowej urodzie. Tylko gorzkie zakończenie ratuje ten odcinek od pretensjonalnego wydźwięku.                                     Trzeci odcinek o tematyce homo-trans był słaby od samego początku. Ot biały facet koło czterdziestki zostaje zatrzymany i przewieziony na przesłuchanie w związku  z podejrzeniem morderstwa osoby homoseksualnej. Funkcjonariusze oczywiście wściekli, bo jak nic od niego nie wyciągną to cały medialny szum i prokuratorska wściekłość spłynie na nich.  Przystępują, więc do zadania z całą stanowczością i obok oczywistych poszlak wskazujących na tego mężczyznę, jak znalezienie niedaleko miejsca zbrodni, z zakrwawioną ręką i uciekanie przed policją. Mamy poszlaki  takie jak to, że na prywatnym czacie z kolegami z zespołu, ktoś do kogoś trzy miesiące temu napisał "wal się cioto". O tak drodzy panowie policjanci to fantastyczny dowód na to, że główny bohater to morderca;) Oczywiście końcowy plot twist, którego wcale nie można było się domyśleć po pięciu minutach, całkowicie zmienia postać rzeczy.

Jednakże francuska wersja trzymała jakiś poziom. Natomiast hiszpańska zarówno pod względem fabularnym, aktorskim i rzemieślniczym była straszna. Aktorzy na czele z główną panią policjant grają, jakby połknęli kij od szczotki.  

   Twórcy zupełnie nie dali sobie rady z kształtowaniem fabuły. Akcja toczy się z tempem wyścigu ślimaków, a głównymi emocjami jest poczucie zażenowania lub zwykłego obrzydzenia. Klisze z pierwszego odcinka będą się przewijać przez kolejne dwie. Policja w Hiszpanii to nieśmieszny żart(Po dwóch z trzech przesłuchań zespół w normalnej sytuacji powinien zostać zawieszony, a główna szefowa dostać dyscyplinarkę za nadużywanie uprawnień). 

Pomysły na fabułę są takie sobie. Pierwszy był bardzo schematyczny, drugi zresztą też, a trzeci częściowo. 

Na filmwebie oceniłam ten serial na 3 gwiazdy, to chyba mówi wystarczająco za siebie. 

Na koniec tego krótkiego postu, zostawiłam prawdziwą perłę w koronie: "Criminal: German" Jako, że do końca roku został nie cały miesiąc, mogę z pewnością powiedzieć, że jest to jeden z najlepszych seriali, jakie oglądałam w tym roku. 

W tej produkcji zagrało, podobnie jak w innych niemieckich serialach, jakie oglądałam absolutnie wszystko. Od scenariusz, przez realizacje, po aktorstwo. 

W pierwszym odcinku mamy historię z jednej strony schematyczną, bo tego typu plot twist był już w kulturze wielokrotnie wykorzystywany. Jednak z drugiej strony w tym odcinku samo wyjaśnienie zagadki z przed lat nie było najważniejsze. Rolę wiodącą otrzymała współczesna historia Niemiec: Podział na NRD i RFN oraz upadek muru berlińskiego oraz ponowne trudne scalenia dwóch niemieckich wspólnot.                                                                                                                                          I to z tej perspektywy  ten docinek jest najciekawszy. Dla ludzi zainteresowanych Niemcami lub powojenną historią Europy rzecz na pewno warta uwagi.

Drugi odcinek zasadniczo wpisuje się w  ogólny netfliksowy trend śwatopoglądowi (Wszyscy oczywiście wie cie o co mi chodzi), jednak sposób w jaki odwrócono stereotypy i to w jaki ten odcinek został  skonstruowano(Nie przewidziałam zwrotu akcji) jest czymś niesamowitym. Ten odcinek naprawdę poruszył problem mało popularny w popkulturze i rzecz bardzo popularną, w taki sposób, że nie było w to w żaden sposób sztampowe.                                                           Myślę, że każdy niezależnie od poglądów doceni i z przyjemnością zapozna się z tą historią. 

Odcinek trzeci, która wraz z pierwszym zajmuje ex aequo pierwsze miejsce w rankingu odcinków "Criminal", znów zajmuje się odgrzebywaniem spraw sprzed lat. Główny bohater przesłuchuje ponownie  kobietę, do której skazania doprowadził sprzed 20 lat. Owa kobieta była partnerką i pomocniczką seryjnego mordercy, który porywał, gwałcił i zabijał młode dziewczyna. Celem tego przedsięwzięcia jest ustalenie miejsca pochówku pierwszej ofiary, której ciała nigdy nie odnaleziono.  

Prawdziwa gratka dla fanów True Crime i  seryjnych morderców.  I to bez popadania w schematy i tandetny melodramat, a przy tym pomyśle na fabułę istniało takie ryzyko.  Twórcy wyszli jednak obronną rękę, przy okazji pozwalając postaci, dotychczas trochę na uboczu w pełni rozkwitnąć.       


Podsumowując "Criminal: France" można obejrzeć, ale nie trzeba, wersję hiszpańską radzę omijać szerokim kołem, a niemiecką trzeba koniecznie obejrzeć.                                                                                     

1 komentarz:

  1. O tak, zgadzam się w pełni, że niemiecka wersja wymiata! A jak podobała Ci się wersja brytyjska?

    OdpowiedzUsuń