.

.

sobota, 12 czerwca 2021

"Gdzie ci mężczyźni" Philip G. Zimbardo, Nikita S. Coulombe


 
13/2021 

Nazwisko Zimbardo chyba każdy kojarzy, bo kto nie słyszał o tzw. " Stanfordzkim eksperymencie więziennym".  Piosenkę Danuty Rinn "Gdzie ci mężczyźni" też raczej wszyscy kojarzą. Połączenie dało nam, więc dość ciekawą książkę.

Otóż Zimbardo z Nikitą Coulombe w tej książce na poły popularnonaukowej, na poły naukowej podejmują się tematu "kryzysu męskości", z jakim mamy współcześnie  do czynienia. Analizują przyczyny, skutki i możliwe rozwiązania, zarówno z perspektywy jednostki, jak i społeczeństwa. I te rozważania podparte bardzo wieloma badaniami, statystykami można podsumować tak: Mężczyźni na ogół gorzej teraz radzą sobie z przemianami cywilizacyjnymi i zagrożeniami, jakie one ze sobą niosą. I to zjawisko potęguje fakt, że mężczyźni żyją w rozdarciu między wizją "dobrego" dość sfeminizowanego męskiego osobnika, jaką serwują im media, a tradycyjną rolą, jaką nadal wymaga od nich życie i też bardzo często kobiety, z którymi  w głębszą relację usiłują wejść.  Ten dualizm staję się przyczyną prawie wszystkich nieszczęść męskiego rodu, bo niepowodzenia z kobietami nim spowodowane pchają ich w takie rzeczy, jak uzależnienia od gier, pornografii, otyłości. Braku pewności siebie nie przydają także zmiany na rynku pracy, jak  kurczenie się  tradycyjnie męskich zawodów, jak górnictwo. Czy też ogólnie w Stanach spadek poziomu życia i postępująca pauperyzacja klasy średniej. 
Do tego przyczyn w obecnym stanie rzeczy Zimbardo i Coulombe doszukują się także w sfeminizowanym szkolnictwie oraz rozbitej strukturze rodzinnej, czego efektem jest to, że obecne pokolenie mężczyzn, w sporej mierze wychowywało się bez męskiego wzorca czy to w domu, czy to w szkole. 

"Gdzie ci mężczyźni" to ciekawa książka. Poruszająca, jakby nie patrzeć ważki temat, wywierający gigantyczny wpływ na życie społeczne. No i cóż autorom udało się dość dobrze zobrazować przyczyny i skutki tego zjawiska, ale już możliwe rozwiązania, wydają mi się dość zachowawcze i oczywiste. Często takie bywają najlepsze, ale nie wydaje mi się, żeby ta książka coś straciła po wycięciu tego fragmentu, który był dość długi i zdecydowanie najnudniejszy. O ile dwa, pierwsze działy przeczytałam ze szczerym zainteresowaniem, tak ten ostatni trochę przewijałam. 

Od strony powiedzmy rzemieślniczej "Gdzie ci mężczyźni" prezentują się całkiem dobrze. Nawet osoby, które nie lubią tego rodzaju książek, powinny według mnie nie mieć większych problemów z przeczytaniem pracy Zimbarda. Jest to zarówno zaleta, jak i wada, bo dodaje tej lekturze takiej nonszalancji, a to może nie odpowiadać osobom, które liczyły na coś bardziej naukowego. 

Podsumowując uważam, że warto przeczytać tę pracę. Niezależnie od tego, co sami sądzimy o zjawisku "zanikania męskości". Czy istnieje, czy nie, czy jest złe czy też nie, bo mimo wszystko Zimbardo i Coulombe zajmują się tu problemami we współczesnym świecie, jak najbardziej realnymi. Jak chociażby problem tego, że już praktycznie dzieci mają dostęp do pornografii, która wywiera na nich bardzo szkodliwy wpływ. I z tego właśnie względu uważam, że ta lektura dla każdego, może okazać się w jakiś sposób wartościowa czy pouczająca. 

6/10 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz