.

.

piątek, 1 września 2017

"Wiatrodziej"



Autor: Susan Dennard 

Liczba stron: 400

Liczba rozdziałów: 41 


Cytat: Zawsze znajdowali się ludzie, którym się wydawało, że wiedzą lepiej niż ci, którzy zaszli tu przed nimi.

Ocena: 9,75/10



Fabuła: Życie Merika nie jest łatwe. Niedawno stracił najlepszego przyjaciela, a do tego właśnie spłonął jego okręt. Za wszystkim stoi jego siostra, Vivia, która za wszelką cenę chce się pozbyć młodego księcia i zasiąść na tronie. Czy wiatrodziej wyjdzie z tego starcia cało? Czaroziemie opanowuje wojna. Nubreveni pokładają nadzieję w tajemniczej postaci – Furii, ale Vivia nie ma zamiaru w nią uwierzyć. Safi i Iseult, więziosiostry, wpadły w nie lepsze kłopoty. Przyjaciółki znowu zostały rozdzielone i nie wiadomo, czy kiedykolwiek się jeszcze spotkają. Safi towarzyszy cesarzowej, a piekielni bardowie depczą im po piętach. Każdy chce mieć potężną prawdodziejkę po swojej stronie. Jej moc może zdecydować o powodzeniu w politycznych rozgrywkach. Iseult po raz kolejny musi się zmierzyć z krwiodziejem. A może powinna mu zaufać?

Jeśli ktoś czytał moją recenzję "Prawdodziejki"  wie, że byłam (i nadal jestem) nią zachwycona. Lektura "Wiatrodzieja" utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że Susan Dennad jest moją nową ulubioną pisarką. 

Jeśli wydawało się wam, że pierwsza część była pełna akcji, to jesteście  w błędzie. W "Wiatrodzieju" nie ma chwili na wytchnienie. Jesteśmy przerzucani między Iseult, Safi, Merika czy Aeduana, którzy co rusz przeżywają nowe przygody, albo dowiadują się naprawdę ciekawych rzeczy. Akcja pędzi na łeb na szyję, co jest jednocześnie atutem i wadą, ale tylko taką małą, ponieważ z dwa razy zdarzyło mi się nie nadgonić za akcją. Mi w sumie bardzo to nie przeszkadza, ale ktoś może mieć z tym większy problem. 

Bardzo podoba mi się, sposób przedstawianie magii w tej książce. Mimo że nie jest ono jakoś wybitnie odkrywcze to i tak uważam, że Susan Dennard zdecydowanie dobrze sobie poradziła z tym zagadnieniem. Poza tym mam takie odczucia, że właśnie ten system magii idealnie komponuje się z uniwersum Czaroziemie.

"Prawdodziejka" i "Wiatrodziej" są bardzo oryginalnymi książkami. I pod względem akcji, świata, ale też pod względem  kreacji bohaterów, ponieważ w większości młodzieżówek powtarzają się te same schematy. 

"Wiatrodziej" jest niezwykle pasjonującą powieścią. Już od pierwszych stron nie można się od niej oderwać. Jest to z jednej strony świetna rozrywka, a z drugiej książka, przy której trzeba się skupić i zastanowić.

Wielokrotnie wspominałam, że uwielbiam powieści wielowątkowe. Druga serii Czaroziemie pod tym względem wyśmienicie spełnia moje oczekiwania. Chmara interesujących wątków, z których składa się ta książką, stwarzają niesamowite wrażenie podczas czytania. 

Jak już jesteśmy przy wątkach, muszę nadmienić, że nadzwyczajnie podoba mi się, sposób, w jaki autorka poprowadziła wątek polityczny, który stanowi trzon całej serii. 

Spodobał mi się też maniera, jaką Susan Dennard kieruje wątkami pobocznymi. Autorka wie, w jakich ilościach dany wątek nam pokazać, żebyśmy  się nie zanudzili. 

Bardzo cenię sobie klimat, jaki Susan wypracowała w tych dwóch tomach. Jest on specyficzny i niezwykle urokliwy. Idealnie wpasowuje się w to uniwersum. 

2/2



Postacie: Safi nadal  lubię. Jest twardą, bezkompromisową osobą, która wie, czego chce, nie użala się nad sobą tylko działa. Dla swoich najbliższych jest gotowa wiele poświęcić w tym i siebie. 

Iseult nadal jest moją ulubienicą. Ta postać jest mi bliska, ponieważ Iseult jest w pewnym stopniu do mnie podobna. Ja ją po prostu rozumiem, przez co jej najchętniej kibicuje. 

Aeduan też pozostał moim ulubieńcem. Lubię go za to, że z jednej strony ma twardą i zimną osobowość, ale w pewnych sytuacjach okazuje ludzkie uczucia i odruchy. 

W pierwszej części nie przepadałam zbytnio za Merikiem naszym tytułowym Wiatrodziejem, ale w drugim tomie zapałałam do niego sympatią. Jest to zasługa tego, że dopiero teraz zupełnie poznajemy jego charakter i przeszłość. 

Z nowych bohaterów polubiłam Vivie, czyli bardzo charakterną osóbkę oraz trójkę piekielnych bardów, którzy według mnie jeszcze sporo namieszają w kolejnych częściach. 

2/2 

Styl pisania: "Wiatrodziej" jest o wiele lepszy od "Prawdodziejki" pod względem stylistycznym. Język, jakim jest napisana ta część, nie jest tak ciężki, jaki był przy pierwszej części, przez co przyjemniej mi się czytało. 

2/2 

Oprawa wizualna: Ta okładka podoba mi się bardziej niż okładka "Prawdodziejki". Bardziej podoba mi się też wybór kolorów, ponieważ "Wiatrodziej" jest utrzymany w takiej jesiennej tonacji, no a ja jesień kocham. 

2/2 



Podsumowanie: Nie mogę powiedzieć, że "Wiatrodziej" jest lepszy od "Prawdodziejki", ponieważ mam chyba taki delikatny syndrom drugiego tomu, co nie zmienia faktu, że uwielbiam tę serię i gorąco ją wam polecam:) 

1,75/2 

2 komentarze:

  1. Właśnie czekam, aż przyjdzie do mnie Prawdodziejka :) Mam nadzieję, że mi również seria przypadnie do gustu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogromnie ciekawi mnie wyjątkowość obu książek i ze względu na nią jestem skłonna po nie sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń