.

.

piątek, 30 lipca 2021

"Odraza" Laszlo Nemeth

 



Węgierska "Lalka" napisana z perspektywy Łęckiej? Częściowo, jak najbardziej tak. 

Zamiast drugiej połowy XIX wieku, mamy międzywojnie. Zamiast Warszawy, węgierską prowincję. Zamiast Wokulskiego, jako głównego bohatera mamy Nelli. Córkę zubożałych ziemian, której ojciec, zamiast jak kiedyś dzierżawić ponad tysiąc hektarowe, bogate folwarki, teraz zarządza małym, mocno wyniszczonym majątkiem, dobrze zdając sobie sprawę z własnego upadku. Za to w roli Wokulskiego zjawia się Sanyi, bogaty chłop, były wojskowy, który pomimo wykształcenia na zawsze pozostanie dość prostym chłopakiem. 

Brzmi to jak przepis na gotowe nieszczęście, które wszakże dobrze znamy z rąk Prusa? A jakżeby inaczej. 

Jednak na starcie zaznaczę, że choć podobieństw do "Lalki" jest sporo, tak są to analogie strukturalne. W samej treści jest zupełnie inna powieść, traktująca o  innych kwestiach, co też objawia się w kreacji bohaterów. 

Nelli to nie jest przygłupie, chowane pod kloszem stworzenie, mające więcej wymagań niż jej obecny stan majątkowy na to pozwala, a Sanyi, no cóż, do najbystrzejszych nie należy. 

Kolejną zasadniczą różnicą jest to, że w "Odrazie" do małżeństwa, jednak dochodzi i jest ono zupełnie nieszczęśliwe, co więcej było na to nieszczęście z góry skazane. Małżeństwo złączone z dwóch tak odmiennych charakterów nie może być szczęśliwe. Bowiem Nelli jest introwertyczką, bardzo źle znoszącą nadmiar bodźców z zewnątrz, przy tym najprawdopodobniej jest aseksualna, a do tego, co sama o sobie powiedziała, jest chyba w jakimś stopniu emocjonalnie zaburzona, bo nie potrafi nikogo(Nie licząc swojego ojca) obdarzyć miłością, czy jakimiś cieplejszymi uczuciami. Moim zdaniem ma nawet coś z osobowości narcystycznej. Odczuwa ona niewysłowioną dumę z tego, że postrzega każdy akt seksualny między kobietą i mężczyzną, jako obrzydliwy i upokarzający. Co za tym idzie odczuwa, swoistą wyższość względem innych kobiet, które jej perspektywy na seks nie podzielają. I żeby nie było taką wizję tych spraw ukształtowała, się w niej na długo, zanim Sanyi pojawił się na horyzoncie. 

No i Sanyi Takaro. Złoty chłopak, który zapewne w całym swoim życiu nikogo nigdy nie skrzywdził, a na pewno nie umyślnie. Zawsze wygadany, uśmiechnięty, ekstrawertyczny, wszędzie go pełno, niby wykształcony, trochę świata zobaczył, ale pomimo tego pozostał prostym chłopem, choć bogatym. Taki trochę Bogumił Niechcic. 

Z tej zupełnie niedobranej pary wychodzi nam ostatecznie prawie 500 stron powieści psychologicznej, która opowiada nam zwykłą, jak świat historię rodziny na swój sposób nieszczęśliwej. 

"Odraza" na pewno spodobałaby się feministkom. Nelli Karasz jawi się przecież, jako idealna bohaterka uciśniona przez złych mężczyzn i hierarchiczne społeczeństwo, a która mimo wszystko się nie daje. Książkę Nemetha można, jak najbardziej w ten sposób interpretować. Jednakże ja zauważę, że do małżeństwa z Sanyi nikt Nelli nie zmusił. Wbrew temu, co ona sama potem usprawiedliwiając się przed sobą myśli. Nelli wyszła za niego z własnej woli, bo wystraszyła się staropanieństwa, życia na własny rachunek w rodowym domu matki w otoczeniu ciotek-wdów. Dlatego też mi nie jest jej żal.  Wszelkie nieszczęścia sprowadziła sobie sama na głowę. Co więcej sama chciała zrobić z siebie męczennice, przez, co ani nie próbowała "wychować" sobie z Sanyiego, ani się do niego zbliżyć. Ostatecznie osiągnęła tym, poza własnym psychicznym wycieńczeniem to, że unieszczęśliwiła wiele osób ze swojego otoczenia. 

Laszlo Nemeth napisał książkę o tym, że nic nie jest takie, jakie się nam wydaje. Teoretycznie najbliższa nam osoba, może być kimś zupełnie innymi, a my w tym czasie żyjemy jedynie jej wykreowanym złudzeniem. Jest to też powieść o tym, że do małżeństwa nigdy nie można podchodzić lekko, a już zawsze trzeba szanować potrzeby współmałżonka. O tym, że każdy z nas potrzebuje własnej przestrzeni, że nie należy ulegać strachowi przed potencjalną przyszłością i o tym, że istnieją kobiety, których życiowa droga nie powinna przebiegać przez małżeństwo, i macierzyństwo. 

Naprawdę jestem pod szczerym wrażeniem prozy Laszlo Nemetha. Na tę książkę natknęłam się przypadkiem, szukając w bibliotece jakieś lektury. I naprawdę nie przypuszczałam, że odkryje taką powieść, która zapisze się na stałe w mojej pamięci. Nemeth poza precyzyjnym nakreśleniem świata węgierskiej prowincji okresu miedzywojnia, poza kapitalnym wykreowaniem portretów psychologicznym postaci, zwłaszcza głównej bohaterki, pomimo posługiwania się świetnym językiem i umiejętnością narracji, przede wszystkim udało mu się stworzyć powieść wielowarstwową. Powieść, którą można czytać z różnych stron, z różnych perspektyw, interpretując ją, zwracając uwagę na różne szczegóły. Nie zatracając przy tym jej piękna  i głębokiego przesłania. 

Podsumowując, "Odrazę" zaliczyłabym do grona tych książek, na których świat się nie poznał, a powinien. 

8/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz