.

.

środa, 9 grudnia 2020

"Do zobaczenia w zaświatach" Pierre Lemaitre - O Wielkiej Wojnie i człowieku bez twarzy na lekko!

 


Gdy jeszcze odbywało się nauczanie tradycyjne i  szczęśliwie dojeżdżałam autobusem na ósmą rano do szkoły. Regularnie spędzałam jedną, dwie godziny w szkolnej bibliotece gawędząc z panią bibliotekarką w oczekiwaniu na lekcje. I w czasie jednej z tych rozmów została mi polecona ta obdarzona enigmatycznym tytułem "Do zobaczenia w zaświatach"powieść.  Jako że takich rekomendacji się nie lekceważy, szybko zdobyłam tę książkę  i ją przeczytałam. 
Pierre Lemaitre z wykształcenia jest psychologiem, ale od lat piętnastu utrzymuje się z pisania kryminałów i scenariuszy filmowych(Jedna jego seria została przetłumaczona na polski). "Do zobaczenia w zaświatach" jest więc wyjątkiem w jego twórczości, bo jest powieścią historyczną. Opowiada o losach dwóch młodych francuskich żołnierzy, których dzielą zaledwie dni od końca Wielkiej Wojny i szczęśliwego powrotu do domu. Niestety, jak się można domyśleć, tragiczne wydarzenia powodują, że obaj mogą zapomnieć o normalnym życiu po wojnie. Reszta powieść skupia się na ich perypetiach i wątpliwie moralnie pomysłów ich, jak i pewnego arystokraty. 
Cóż mogę powiedzieć o tej książce! Daje się zauważyć, że autor to twórca kryminałów i to chyba całkiem niezłych kryminałów, bo piszę w sposób naprawdę lekki, a do tego potrafi doskonale poprowadzić wątki i tak skonstruować scenę, aby czytelnik, ani na moment nie poczuł się znużony. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie podczas czytania miałam odczucie, jakbym czytała, taki lekki, ale bardzo dobry kryminał. 
Z tego też po części wynika, że "Do zobaczenia w zaświatach" wbrew moim początkowym domysłom, nie jest wielkowojenną, francuską martyrologią. Lemaitre sukcesywnie podkopuje francuskie świętości. Na wojnie nie ma bohaterów, wojna to jedna wielka beznadzieja, a społeczeństwo, za które się walczyło to zbiór zadufanych burżujów, z gębami pełnymi fałszywego patriotyzmu. Objawiającego się manią stawiania wielkich pomników bohaterom, ignorując, czy nawet lekceważąc tysiące żyjących weteranów, ledwie wiążących koniec z końcem. 
Czasami ta powieść zalatuje takim tanim "porzuceniem wszelkich wartości"(Nie wiem, jak to inaczej określić), ale w ostatecznym kształcie nie ujmuje to nic lekturze. Nawet dodaje, nagroda Goncourtów, w końcu nie wzięła się z powietrza;) 
Rzeczą, która mnie osobiście zafascynowała podczas lektury, to to, że w "Do zobaczenia w zaświatach" mamy stosunkowo mało i dość zwartą fabułę, przy czym ta powieść liczy sobie 544 strony. Jednocześnie ani razu nie miałam poczucia, że czytanie mi się dłuży, albo że autor nie potrzebnie leje wodę. Nie wiem, jak pan Lemaitre tego dokonał, ale cóż czapki z głów. 
Co do bohaterów to autor twardo trzymał się tu konwencji, jaką obrał. Co za tym idzie postacie mamy naszkicowane mocną kreską. Prawie każdy z nich ma określony zbiór cech, charakter oraz emocje, jakie ma wywoływać u czytelnika i pan Lemaitre konsekwentnie się tego trzyma. Kto miał być dobrodusznym, wiecznym nieogarem, takim jest od początku do końca, kto jest ironiczny, ten jest ironiczny, a kto ma, wzbudzać nienawiść i obrzydzenie to je wzbudza(Choć nie do końca, ale to może ja jestem dziwna). W klimat tej powieści idealnie taki pomysł na kreację bohaterów się wpisał. Jedyną chyba naprawdę "głęboką" postacią jest ojciec głównego bohatera, którego poznajemy i towarzyszymy mu, gdy ten miesiącami drobiazgowo analizuje swoje relacje z synem. Dochodzi przy tym do przykrych i bolesnych wniosków. 
Kończąc, bardzo polecam tę książkę. I to nie ze względu na to, że ktoś interesuje się Wielką Wojną, albo jest zafascynowany Francją, To jest książka dla ludzi, którzy chcą przeczytać coś lekkiego i niezobowiązującego, ale nadal będącego dobrą literaturą, która umie zwrócić uwagę na ważny temat. 

Ocena: 7/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz