.

.

sobota, 9 stycznia 2021

"Marsylia" - czyżby francuskie House of Cards?

 



Przegrzebując netfliksa w poszukiwaniu francuskich produkcji na trafiłam na ten o to serial. Usiadłam do niego z pewnym optymizmem, bo wcześniej obejrzałam inny francuski serial, a mianowicie "Bardzo tajne służby", którymi byłam wprost zachwycona. 
"Marsylia" to produkcja opowiadająca o merze Marsylii(Granym przez Depardieu), który tuż przed wyborami wchodzi w konflikt ze swoim zastępcą, który zostaje jego głównym konkurentem o stołek w marsylskim urzędzie.
Po opisie wydawało mi się, że będzie to serial ala "House of Cards". Skupiający się na polityce, władzy, intrygach, ewentualnie na tytułowej Marsylii. Niestety twórcy tej produkcji  z nie znanych mi powodów uznali, że samo "House of Cards" w wersji francuskiej nie wystarczy, więc musimy do tego netfliskowatego kociołka dorzucić  "Modę na sukces" i "50 twarzy Greya". 
O ile w pierwszym odcinku tego nie widać, tak w kolejnych po ciekawej scenie związanej z stricte z polityką i Marsylią dostajemy ujęcie z teen dramy córeczki pana mera, która ma bogate życie towarzyskie. Czasami do modo-sukcesowej narracji włącza się żona pana mera, które jak na moje oko jest bardzo słaba psychicznie i podatna na różne używki. 
Do tego obowiązkowo w każdym odcinku mamy po kilka tekstów o "dymaniu się" i "wydymywaniu innych" oraz 1-2 czasami chyba nawet 4 krótkie i nikomu niepotrzebne do szczęścia sceny seksu. Wyjątkowo obrzydliwe, tak na marginesie. 
To są niewątpliwe wady "Marsylii", a do zalet, cóż muszę  zaliczyć piękne zdjęcia, zwłaszcza ujęcia miasta, po których aż chce się do Marsylii jechać. No bo, kto by nie chciał zobaczyć miasta, gdzie nawet blokowiska wydają się ładne?
Oprócz tego na plus muszę zaliczyć  całkiem niezłą grę aktorską. Szczególnie wyróżniają się główne postacie męskie grane przez Depardieu i Magimela. 
I muzykę, choć mnie osobiście wybór piosenki przewodniej trochę rozśmieszył. Jest to  bowiem utwór "Ya Sidi", będący niezłą, typową bliskowschodnią melodią.  Bawi mnie to, bowiem w kontekście politycznych przepychankę między głównymi bohaterami i ich monologami, że oni nie dadzą temu drugiemu wprowadzić swoich głupich pomysłów i zniszczyć miasta, ta piosenka jawi się jako znak,  że Marsylia niezależnie od przepychanek polityków przyszłość ma już tylko jedną. 
I z takich rzeczy, które mnie rozbawiły warto jeszcze wymienić wątek znajomego córki pana mera, który jest jedynym rodowitym, młodym Francuzem, który wybija się, jakoś na plan pierwszy. I o tym bohaterze granym przez aktora będącego ładniejszą wersją Adama Zdrójkowskiego, można powiedzieć, tyle że jest postacią tragiczną. Wszyscy potomkowie imigrantów na osiedlu go bez przerwy biją, a on nie za bardzo potrafi się bronić, nic mu nie wychodzi w życiu, a dziewczyna w której się podkochuje(Również rodowita Francuzka) dwa razy zlewa go dla dwóch różnych Arabów😑 Na koniec z tego wszystkiego  wariuje.  
Jednakże "Marsylia", nie tylko mnie zaciekawiła, zniesmaczyła i rozbawiła, ale i zasmuciła. Albowiem nie wiem czy to po prostu twórcy tej produkcji mają, aż tak wysokie mniemanie o swojej klasie politycznej, czy to po prostu we Francji jest normalne. Ale my oglądając ten serial jesteśmy świadkami starcia różnych polityków, którzy wcale nie walczą o stołki(Znaczy też, ale to jest mniej istotne), a o to jakie pomysły i wizja Marsylii zostanie zrealizowana. Otwarty konflikt dwójki głównych bohaterów zaczyna się od odmiennego zdania na temat przyszłości portu. Jeden uważa, że należy go zmodernizować, powiększyć i zrobić gigantyczne kasyno, aby przyciągnąć do miasta turystów i inwestorów, a drugi uważa, że miasto wcale na tym nie skorzysta, a jedynie straci swój oryginalny charakter i ściągnie sobie mafię na głowę.  I na tym aspekcie opiera się kilka odcinków. Oczywiście później dochodzą do tego inne różnice w pomyśle na "Marsylię", zresztą od chyba połowy pierwszego sezonu, dochodzą nam inni polityczni konkurenci z tzw. "skrajnej prawicy". Ale i tu konflikt między bohaterami, opiera się na odmiennych zdaniach na temat tego co miastu i jego mieszkańcom jest potrzebne. 
I ten wątek zasmucił mnie , bo wątpię, żeby przełożenie takiego zamysłu na warunki polskie miało rację bytu. 
Muszę, jeszcze dodać, że w pierwszym sezonie twórcy starali się być obiektywni i poakzywać, że każa strona sporu światopoglądowego ma swoją rację, argumenty oraz wady. Niestety w drugim tzw. skrajną prawicę oskarżono o wszystkie nieszczęścia, nie licząc chyba tylko gradobicia. Zostało tot jeszcze zrobione w tak toporny sposób, że aż obniżyło w moich oczach ocenę tego serialu o jedną gwiazdkę.

Podsumowując "Marsylia" jest z serialem z grupy "Można obejrzeć, ale nie za bardzo po co" . 

4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz