.

.

wtorek, 29 czerwca 2021

"Marianna i Barbarzyńcy" Angela Carter

 



O tej autorce usłyszałam pierwszy raz dzięki pewnej małej inbie na twiterze. Z kolei później obejrzałam filmik na kanale Grafzero o tej książce, jak i ogólnie o twórczości Carter. To mnie ostatecznie skłoniło do zapoznania się z tą książką. 

Powiedzieć, że lektura "Marianny i Barbarzyńców" była dziwna, to jakby nic nie powiedzieć. Mamy tu do czynienia z bardzo dziwną mieszanką gatunkową od postapo, przez jakąś lekką fantastykę, po jakąś okrutną baśń. Napisane to jest niby poprawnie, miejscami bardzo poetycko, a miejscami dialogi rażą naiwnością i sztucznością. Wzbudzając tym samym we mnie skojarzenia z tymi wszystkimi młodzieżówkami postapo, pokroju "Niezgodnej". Zresztą ta książka, nie tylko w tym zakresie świeci podobieństwami. 

Sam sposób i koncepcja zobrazowania świata, kreacja bohaterów, i ten nieszczęsny "wątek romantyczny", polegający na tym, że główna bohaterka odnajduje się, i układa sobie życie u boku swojego gwałciciela, jest żywcem wyjęte jakby z najgorszych młodzieżówek. Jedyne co Carter w tej książce ratuje to brak, jakiegokolwiek erotyzmu, dzięki czemu czytający uniknie odruchu wymiotnego. 

Z drugiej strony ta powieść jest spójna fabularnie, jak i na gruncie światopoglądowym. Autorce momentami udaje się stworzyć coś więcej, coś ciekawszego i może bardziej ambitnego.

Podsumowując , to  tak, ta książka jest dziwna. Naprawdę dziwna. Ciężko mi stwierdzić czy to jest warto przeczytać, bo niby książka w sama w sobie jest dziwna, ale jednak sama autorka jakiś status w literaturze ma. Ostatecznie wszystko zależy od tego na, co chcemy przeznaczyć jakieś trzy godziny swojego życia. 

4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz